Witajcie przyjaciele, piszę z Ankary i jestem bardzo napalony. Bez zbędnych ceregieli chciałbym przejść do tematu. W południe pojechałem autobusem do Kızılay, było trochę tłoczno, ale niewiele.Mężczyzna w turbanie wsiadł do autobusu, ale jego akcent i pewne przemówienia zapytały kierowcę, jak pójdzie do Czerwonego Krzyża, a potem przyszedł do mnie.